„Szesnastka” WOT: 16-DNIOWE SZKOLENIE PODSTAWOWE (28.06 – 13.07.2019)
Zajęcia zaczynały się o 6:05 lub 6:15 (pobudka o 5:30) i trwały do 22:00 lub prawie 23:00.
Po tej godzinie następował capstrzyk (cisza nocna i gaszenie świateł), a w praktyce uczenie się zadawanego materiału przy świetle telefonów lub, w moim wypadku, świetle czołówki.
Zajęcia były bardzo intensywne. Poranny rozruch fizyczny (bieg, ćwiczenia na ramiona i uda), zwykle dwa razy dziennie taktyka, w-f (bieg, ćwiczenia na ramiona i uda), musztra.
Na pas ćwiczeń taktycznych szliśmy z dużymi plecakami (pękały słabe klamry przy pasie biodrowym), w pełnym umundurowaniu, w kamizelce kuloodpornej (za duża na mnie o 3 rozmiary), z maską przeciwgazową, hełmie na głowie i z bronią MSBS GROT (ważącą 3,8 kg).
Na ćwiczenia i z powrotem pokonywaliśmy ok. 6 km dziennie.
Ćwiczenia taktyczne:
1. Posługiwanie się bronią
- budowa i obsługa broni
- zasady bezpiecznego posługiwania się bronią
- przyjmowanie postaw strzeleckich
- strzelanie
2. Zasady zachowania na polu walki oraz przetrwania
- techniki pokonywania terenu (sposoby przechodzenia przez drogi, sposoby czołgania się)
- marsz ubezpieczony
- niewerbalne sygnały dowodzenia
- prowadzenie obserwacji (okrężna, hak)
- zrywanie kontaktu ogniowego (rolowanie w tył, w lewo, w prawo)
- budowanie osobistego stanowiska strzeleckiego – okopu
- posługiwanie się maską przeciwgazową
- ewakuacja rannego z pola walki
- maskowanie
- elementy bytowania (rozpalanie ognia za pomocą krzesiwa)
- rzut granatem
- zakopywanie, uzbrajanie i rozbrajanie miny
3. Łączność
- komunikacja radiowa, meldowanie, wzywanie
4. Terenoznawstwo
- wyznaczanie azymutu na busoli i kompasie
5. Udzielanie pierwszej pomocy przedmedycznej
6. Zatrzymanie, kontrola osobista i przeszukanie
Pozostały czas był zajęty:
- ścieleniem piętrowych łóżek (trzy razy dziennie: na wietrzenie, na szaro i na biało – 2 koce, 2 prześcieradła, poduszka)
- pastowaniem butów na glanc
- sprzątaniem rejonów (łazienki, korytarze i pokoje)
- praniem (suszenie tylko pod materacami łóżek)
- rozkładaniem i czyszczeniem broni
- apelami.
Nie było czasu na odpoczynek w ciągu dnia. Wszystko w szybkim tempie.
Pogoda była tzw. taktyczna. Pierwszy tydzień upały ok. 35 stopni. Drugi tydzień ciągłe deszcze.
Codziennie ktoś mdlał, opadał z sił lub doznawał kontuzji. O załamaniach psychicznych nie wspominam.
Odporność psychiczna przydawała się. Metody edukacji i wdrażania drylu niektórych instruktorów nie odbiegały od tych z czasów dawnej „zetki” (krzyki, przekleństwa, kary). Co i rusz cały pluton wykonywał pompki bądź przysiady z bronią za błąd w ćwiczeniach lub nieznajomość teorii przez którąś z osób.
Nie wolno było rozstawać się z bronią. Nosiliśmy ją podczas sprzątania rejonów, zabieraliśmy ją ze sobą do toalet.
Posiłki. Z obowiązku. Dla smaku się nie dało. Głównie konserwy i topiony ser. Słodka herbata lub słodka kawa zbożowa. Czasem jabłko. Obiad w koszarach na ciepło, w przypadku wyjazdu na strzelnicę tylko suchy prowiant. Jedzenie w bardzo szybkim tempie (przełożony wstawał, wstawali wszyscy).
Większość szkolenia odbyła się na terenie 49. Bazy Lotniczej w Pruszczu Gdańskim. Strzelanie na strzelnicy w Elblągu i Strzepczu.
Na szkoleniu zabrakło mi elementów dotyczących pomocy ludności cywilnej w przypadku katastrof.
Niektóre elementy szkolenia mijały się z celem (czołganie się i strzelanie z pozycji leżącej z dużym plecakiem na plecach, który kładł się na hełmie, co uniemożliwiało patrzenie w przód).
Szkolenie zakończyło się egzaminem końcowym na tzw. pętli taktycznej (ok. 10 km) na poligonie Strzepcz.
Przysięga (piąta przysięga terytorialsów w 7 Pomorskiej Brygadzie Obrony Terytorialnej) odbyła się w 71 Batalionie Lekkiej Piechoty na placu apelowym 22 Bazy Lotnictwa Taktycznego w Malborku.
|
fot. Tomasz Lewandowski |