Start o godz. 3:00 czasu ukraińskiego (2:00 czasu polskiego).
81 km, przewyższenie 3824 m (teoretycznie, w praktyce wyszło więcej, zwłaszcza z błądzeniem 😉).
Charakterystyczne punkty trasy:
Wieś Żdeniewo
Bieszczady Wschodnie (PIKUJ 1408 m, pasmo połoninne Pikuja - ok 20 km)
Wieś Husny
Wieś Roztoka
Połonina Równa (OSTRA HORA 1405 m, Przełęcz Perełuka, RÓWNA 1482 m)
Wieś Zbyny
Wieś Żdeniewo
Pierwszą zbłądzoną wycieczkę mieliśmy po zbiegu z Pikuja.
Zamiast na połoninę zbiegliśmy ok. 1 km w dół i po zreflektowaniu się znów 1 km w górę.
Na połoninie bardzo wietrznie, wiatr zdmuchiwał nas z grani.
Wąziuchna ścieżynka wśród traw i chaszczy, nie widać było leżących pod nimi kamieni. Biegło się trudno.
Pasmo Pikuja jest 2,5 raza dłuższe od najdłuższej połoniny polskiej (Wetlińskej). Przepiękne widoki na ogrom gór. Do tego spokój (nie spotkaliśmy żadnego turysty).
Krótko za pierwszym punktem odżywczym na Żurawce (dwudziesty któryś kilometr) założyliśmy stabilizatory na kolana. To był nas trzeci górski ultra w przeciągu trzech tygodni. Kolana nie zdążyły się zregenerować. Tomek owinął kostki bandażem elastycznym.
Drugi (i ostatni) skok w bok z trasy (a w zasadzie prosto, zamiast w bok) mieliśmy po drugim punkcie odżywczym w Roztoce. Nadłożyliśmy też jakieś 2 km.
Do ok. 50 km (Pasmo Pikuja, Ostra Hora) biegło się bądź wspinało pięknie.
Po wybiegnięciu z Przełęczy Perełuka (trzeci punkt odżywczy) na tzw. "pierwszą pętlę" (długości ponad 20 km) rozpoczęła się DŻUNGLA AMAZOŃSKA albo MORDOR (padały różne określenia 😉). Przedzieraliśmy się wzdłuż wodospadu wśród paproci, przez powalone drzewa i ruchome, wielkie, mokre głazy, czołgając się między nimi dołem lub przedostając się między nimi górą. Szlak mocno techniczny. Dobrze, że za dnia, bo łatwo było o kontuzję. Na końcu tej przeprawy nastąpiło niemalże pionowe podejście "na rympał" na Runa Plaj (1227 m) - tzw. ŚCIANA PŁACZU. Dobrze, że mieliśmy kije, bo bez nich jedynie na czworakach.
Dalej było spokojnie. Podchodząc wśród cudnych widoków na Równą (1482 m) cieszyliśmy się, że "druga pętla" (dla dystansu 120 km) będzie z pewnością "normalniejsza", biegowa, bez elementów survivalu. Bo będzie przebiegać w nocy.
Pierwsza pętla kończyła się na Przełęczy Perełuka (druga wizyta). Tu było rozdzielenie tras dystansów 120 km i 80 km.
Zapisując się na Bojko, wybraliśmy trasę 120 km (wybór między 40+, 80+ oraz 120+).
Na Perełuce okazało się, że "druga pętla" (długości ponad 30 km) jest jeszcze bardziej ekstremalnym obozem przetrwania. Charakter obu pętli był dla wszystkich niespodzianką.
Po przeanalizowaniu za i przeciw (pętla nocna, w razie kontuzji brak możliwości wezwania pomocy, kolana nie pozwalały na szybkie poruszanie się w dół, ukończenie biegu rano i przespanie całej niedzieli - nieskorzystanie z pobytu na ukraińskiej, śródgórskiej wsi) podjęliśmy decyzję, że przechodzimy na dystans 80 km. Taką decyzję podjęło wielu biegaczy.
Na mecie byliśmy po godz. 22:00 w sobotę z czasem 19:11:55 godz. Mieliśmy całą niedzielę na odpoczynek i poznawanie Żdeniewa.
Przy okazji obdarzyłam macierzyńskim uczuciem (z ewidentną wzajemnością) tyciego, rudego, bardzo dzielnego kotka i gdyby nie perswazje Tomka (kłopoty na granicy), próbowałabym przewieźć go do Polski 😊.
Okazało się, że na dystansie 80 km zajęłam trzecie miejsce w kategorii wiekowej.
Wnioski z Bojko:
- Po szeroko przeprowadzonym wywiadzie okazało się, że biegacze korzystają z fizjoterapeutów. Trzeba też o tym pomyśleć.
- Z Gdańska do Żdeniewa jechaliśmy ciurkiem, "śpiąc" w samochodzie i potem w autobusie. W przyszłym roku warto przyjechać dzień przed biegiem.
Pikuj (1408 m) |
fot. Piotr Dymus |
fot. Wiktor Bubniak |
fot. Wiktor Bubniak |
fot. Magdalena Bogdan |
fot. Magdalena Bogdan |
fot. Jacek Deneka |
zdjęcie z filmu Kacpra Szwajki "Bojko Trail 2018 Ukraina" |
Żdeniewo - dzień po biegu |
Żdeniewo - w tle Ostra Hora |
Żdeniewo - w tle Ostra Hora |